7 października obchodzimy święto Matki Bożej Różańcowej. Jesteśmy parafią salezjańską. Matka Przenajświętsza jest naszą przewodniczką, naszą siłą i naszą obroną, dlatego obchodzimy wszystkie jej święta. Przypominam sobie książkę, którą czytałem w szkole podstawowej. Była w niej historia, która, wraz z efektowną ilustracją, utkwiła mi w pamięci. Pewien akrobata był bardzo oddany Matce Bożej i całkowicie Jej się poświęcił, wstępując do klasztoru. Akrobata nie potrafił jednak ani czytać, ani pisać, a tym bardziej uczyć się łaciny, więc nie mógł śpiewać w chórze modlitw wraz z innymi mnichami. Ukryty w kącie, odmawiał różaniec. Pewnej nocy opat, nie mogąc zasnąć, udał do kościoła i ku swojemu zdumieniu spostrzegł, że witraże są rozświetlone.
Wszedł, żeby to sprawdzić i zobaczył, że światło bije od ołtarza Matki Bożej. Jej piękna figura wydawała się ożywać, uśmiechnięta twarz emanowała intensywnym i ciepłym światłem. Przed ołtarzem akrobata wykonywał z całym wysiłkiem swoje ewolucje, na jakie tylko było go stać. Kiedy skończył, zapytany przez opata, co robi, odpowiedział: „Nie wiem, jak czcić Matkę Bożą psalmami i hymnami. Chciałem ofiarować jej to, co potrafię robić najlepiej”.
Ta opowieść przychodzi mi na myśl, kiedy myślę o różańcu. Prostota. W moim osobistym odmawianiu różańca kocham prostą formę, bez dodatków. Nie zmuszam umysłu do medytacji and rozważaną tajemnicą przez wszystkie dziesięć „Zdrowaś Maryjo”, ani też do poświęcania wyraźnej uwagi każdemu z wypowiadanych słów. Różaniec, jak sobie mówię, jest modlitwą dla ludzi prostych, a jego odmawianie nie tylko jest modlitwą, ale także czyni mnie człowiekiem modlitwy.
Zawsze noszę ze sobą różaniec i aby mieć pewność, że go nie zapomnę, powkładałem kilka tu i ówdzie do kieszeni ubrań, których używam. Dla mnie muszą to być koronki z paciorkami wyraźnie wyczuwanymi między palcami i odpowiednio rozstawionymi, gdyż ten fizyczny kontakt to również część modlitwy. Tak różaniec stał się dla mnie, nie wiem jak to ująć, jakby „sanktuarium”. Tak jak odwiedzając sanktuarium, dzięki łasce miejsca intensywnie i skutecznie mogę się modlić, tak odmawianie różańca, stopniowo i delikatnie, wywołuje we mnie stan skupienia i pokoju, który napełnia mnie wdzięcznością dla Najświętszej Maryi Panny. Don Bosco ciągle powtarzał: „jeśli chcecie zobaczyć cuda, pielęgnujcie nabożeństwo do Naszej Błogosławionej Matki”. Mogę to potwierdzić! Matka Boża zawsze mnie wspierała. Moi drodzy parafianie, bądźcie blisko naszej
kochającej Matki. Ona przeprowadzi Was przez wszystkie trudności!
Niech Bóg Was błogosławi. Oddany w Maryi Wspomożycielce Wiernych, Ks. Franco